wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 5.

Obudziłam się i pomacałam swoje wczoraj umyte włosy, lubiłam ich miękkość. Przeciągle ziewnęłam, nadal zajmowałam łóżko z Louisem, bo byłam obrażona na Alex. Chłopaka nie było już obok mnie, obstawiam, że już z całą resztą siedział na dole. Zeskoczyłam z łóżka, założyłam na swoje stopy puchate kapcie i naciągając na swój tyłek ledwo go zasłaniającą koszulkę ruszyłam w stronę kuchni. Przełożyłam włosy z jednego boku na drugi jednocześnie kichając. Lekko zachwiałam się na schodach lecz szybko odzyskałam równowagę. Stanęłam w progu kuchni, byli tu wszyscy z wyjątkiem Alex, która pewnie topi swe smutki i morzu chusteczek higienicznych. Odchrząknęłam tak żeby wszyscy zauważyli moje przyjście, tak też się stało. Liam na mój widok krzyknął z przerażenia, Niall zakrztusił się kanapką, Zayn wypluł zawartość swoich ust (czyt. Kawę) na białe kafelki, Harry nie mógł wydusić z siebie ani słowa, był czymś wyraźnie zszokowany. Tylko Louis stał z filiżanką herbaty zakrywając usta aby powstrzymać się od śmiechu, tylko jego coś wyraźnie bawiło.
- Heej? – Powiedziałam przeciągle i pomachałam do nich ręką.
- A nie mówiłem? A wy myśleliście, że robię sobie z was jaja! – Krzyknął Lou i zaczął skakać jak małe dziecko. Nie no nie wiem o co chodzi..
- Ludzie! Ogar! Może ktoś mi łaskawie powiedzieć o co wam chodzi? – Krzyknęłam tak, że aż wszyscy podskoczyli.
- Melanie.. Tylko proszę nie denerwuj się. – Mówił Liam gdy prowadził mnie do łazienki. – Nie przestrasz się własnego odbicia, to nie jest nic strasznego.
- Kurde Liam chyba niczego bardziej nie mogę się przestraszyć niż twojego porannego krzyku.
- Zobaczymy.
I postawił mnie przed lustrem. Spojrzałam na siebie i zaciągnęłam się mocno powietrzem, chwile później wydałam z siebie najgłośniejszy pisk jaki kiedykolwiek ze mnie wyszedł. Moja głowa nadal była niebieska. Wybiegłam z łazienki po drodze taranując biednego Liama, który nie wiedział co robić. Naskoczyłam na plecy Stylesowi, który zasłaniał swoje uszy dłońmi, zaczęłam okładać jego głowę pięściami, chwilę później oboje leżeliśmy na podłodze. Zayn złapał mnie za ramiona i odciągnął od Harrego, dopiero teraz zauważyłam, że nabiłam mu wielkiego siniaka pod okiem.. Boże obłożyłam pięściami jedną z największych gwiazd na świecie, moje ciało opuściła agresja, która przed chwilą się ze mnie wylewała. Opadłam bezwładnie na kolana, on posłał mi tylko smutne spojrzenie, w moich oczach stanęły łzy. Justin tyle razy mówił, że powinnam to jakoś opanować, a nie puszczać ot tak. Doczołgałam się do półleżącego chłopaka i pogładziłam go po policzku.
- Przepraszam, bywam czasami agresywna. – Wyszeptałam lekko zachrypniętym głosem.
- Mel, czy ja ci coś zarzucam? Obstawiam, że mam tylko limo pod okiem co często zdarza nam się w domu, nie przejmuj się tym. – Powiedział do mnie jednocześnie śmiejąc się. – Za to ty masz przeze mnie mały problem na włosach.
- Ten kolor nie jest najgorszy, może go sobie zostawię na jakiś czas. – Starałam się chociaż blado uśmiechnąć, pokazać jakikolwiek entuzjazm.
- Ta już widzimy, ale więcej nie napadaj naszego Loczka! – Powiedział Louis. Zapomniałam, ze chłopaki są z nami w kuchni.
- A ty dziewczyno za karę malujesz ze mną mój pokój! – Krzyknął wyraźnie wszystkim rozbawiony Harry.
Wszyscy rzuciliśmy się na kanapę w salonie. Ja założyłam nogi na kolana Loczka i zaczęłam skakać po kanałach. Po jakimś czasie odszedł od nas Zayn, który miał z kimś ważnym spotkanie na mieście, miło widzieć kogoś zakochanego w towarzystwie. Ale z tego co wiem to mulat nikogo nie ma, jednak to nie znaczy, że nie może być zakochany. Ja jeszcze nigdy nie kochałam, na pewno nie tak wiecie.. Widziałam jak wyglądała miłość Justina i Sel. Nie byli taką przesłodzoną parą, która całuje się i obmacuje na każdym kroku. Oni byli dla siebie też najlepszymi przyjaciółmi, nie to co mój brat i Alex, których jak tylko widziałeś to miałeś ochotę puścić pawia. Selena jest przesłodką osobą i sadze, że to ona była lepszą partią dla Jusa.

#retrospekcja
- Sel! Zrób mi kanapki kochanie! – Krzyknął Justin zakładając nogi na kolana Seleny.
- A co będę z tego miała wariacie? – Zapytała dziewczyna śmiejąc się perliście.
- Hmmm.. Rozkoszne popołudnie ze swoim ulubionym piosenkarzem, marzeniem każdej nastolatki! – Powiedział mój brat i zaczął mrugać oczami jakby wpadło mu coś do oka.
- To się wypchaj, mam tego piosenkarza, marzenie każdej nastolatki kiedy tylko skinę palcem. – Wystawiła mu język i puściła do mnie oczko.
- Melanie, kochana siostrzyczko.. Proszę zrób mi kanapkę, nie chcesz chyba żeby twój kochany braciszek usechł tu z głodu. – Z ust uformował podkówkę.
- Kobieto bądź mądra! Nie karm tego pasożyta, on wcale nie jest głodny, chce zjeść dla zasady. – Powiedziała Sel z grozą w głosie.
- I ty Brutusie przeciwko mnie! – Krzyknął w moją stronę Justin.
- Just, takie życie trzeba nauczyć się w końcu robić kanapki, od tego rączki nie odpadają. – Przybiłam sobie z Sel piątkę salwując śmiechem.
- Nienawidzę was. – Powiedział wstając, przelotnie pocałował swoją dziewczynę, a mi poczochrał włosy i udał się do kuchni.
- Też cię kocham baranie! – Krzyknęła do niego dziewczyna.

Natomiast z Alex….

#retrospekcja
Siedziałam w pokoju z Alex i Justinem i czułam  się jak szyba, totalnie olana, niepotrzebna w tym pokoju. Sami zaprosili mnie na oglądanie tego pieprzonego filmu.. Oni siedzieli obok mnie i od dobrej pół godziny dosłownie leżeli na sobie i wymieniali się ślin. I  od takich par rzygam tęczą. Nie mogą się powymieniać jak mnie  z nimi nie ma? No sorry, ale może nie mam ochoty na to patrzeć, z resztą po co ja się przejmuję następnym razem nie przyjdę.
- Justin… Kocham cię. – Wymruczała Alex i przygryzła mojemu bratu ucho.
- Ja kocham ciebie bardziej. – Powiedział chłopak.
- Nieprawda misiaczku pysiaczku..

Na same wspomnienie związku Jusa z Alex mną wstrząsnęło.. To było straszne, zwłaszcza ze względu, że spędzałam z nimi dużo czasu. Od tamtej pory hejtuję wszystkie lepiące się do siebie pary co Alex bardzo potępia, bo ona bardzo chętnie by się do kogoś polepiła, taka jest. I o wilku mowa, dziewczyna zeszła na dół. Zatrzymała swój wzrok chwilę dłużej na mnie, ja posłałam jej tylko pogardliwe spojrzenie i położyłam swoją głowę na ramieniu siedzącego obok Louisa. Ona poszła do kuchni, z której dobiegał tylko odgłos ekspresu do kawy i cichy szloch. Ja rozkoszowałam się chwilą spędzaną z chłopakami. Lou i Harry mieli szczególnie wygodnie ze mną, ba mieli zaszczyt uprzyjemniać mi siedzenie tutaj. Po chwili jednak Hazz wygrzebał się spod moich nóg i poszedł w kierunku drzwi wyjściowych.
- Hazz gdzie lecisz?! – Wydarłam się do chłopaka.
- Jadę po farbę do pokoju. – Odpowiedział mi, słyszałam szelest jego kurtki.
- Czekaj na mnie! Tylko się ubiorę i pomaluję! – Krzyknęłam do niego i pobiegłam na górę.
Godzinę później zeszłam na dół już gotowa. Miałam na sobie czarne legginsy, duży bezowy sweter i całe czarne conversy. Bo grunt to wyglądać jak ja, ha! Hazz tylko zlustrował mnie wzrokiem i zagwizdał, zaśmiałam się jak jakaś idiotka, a nie często mi się to zdarza! Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do auta chłopaka, wsiadłam i zapięłam pasy. Ruszyliśmy w stronę sklepu. Po drodze śpiewaliśmy piosenkę Oasis – Wonderwall. Uwielbiałam ją, że ho ho, mogłam ją śpiewać wiekami i nie powiem, bo nawet, nawet mi to wychodziło.
Właśnie dojechaliśmy do sklepu, bez zastanowienia wyskoczyłam z auta zapominając o tym z kim przyjechałam. Chwilę później otoczyło nas stado wściekłych fanek, które ciągle piszczały i skakały. Posłałam Harremu przestraszone spojrzenie, zapomniałam, że nie jest on normalną osobą. Zaczął rozdawać autografy, a ja stanęłam na boku. Obok mnie stała blondwłosa dziewczyna wyraźnie niczym nie zainteresowana. Nie obchodziło jej koło kogo właśnie stoi, że nieopodal niej jest ten Harry Styles. Lustrowała mnie wzrokiem, zatrzymując się chwilę dłużej na moich włosach.
- Amanda. – Powiedziała dość przyjaznym głosem.
- Melanie. Nie uczestniczysz w tej całej szopce? – Zapytałam się jej zaciekawiona.
- Nie no co ty.. Moja przyjaciółka uwielbia ten boysband i akurat przechodziłyśmy a tu ten pudel.
- Harry. – Powiedziałam rumieniąc się.
- Twój chłopak? – Skierowała do mnie pytanie.
- No co ty.. Przyjaciel. Przyjechałam do nich na wakacje z przy.. byłą przyjaciółką.
- A dlaczego byłą?
- To skomplikowana historia i nie mogę cię niestety wtajemniczyć.
- Melanie chodź idziemy zanim one mnie rozszarpią! – Powiedział do mnie Harry i pociągnął za rękę tak mocno, że nie zdążyłam nawet pożegnać się z blondynką.
Skierowaliśmy się w stronę półek z farbami. Siedziałam sobie wygodnie w wózku, który pchał mój przyjaciel. Zwiedzaliśmy caluśki sklep, zaczynając od wanien, do których oczywiście ja musiałam wejść, poprzez kafelki, aż do upragnionych farb. Wyskoczyłam z wózka i zaczęłam wrzucać obojętnie jakie kolory do koszyka. Loczek stał ze zdziwioną miną, nie wiedział o co chodzi. Machnęłam tylko ręką na jego reakcję i dalej zajmowałam się wrzucaniem wiaderek. Gdy skończyłam skierowaliśmy się do kasy aby za wszystko zapłacić, na mojej liście była jeszcze jedna rzecz, której tutaj dostać nie mogłam.
Wyszliśmy ze sklepu i tym razem bez większych problemów doszliśmy do samochodu. Zapakowaliśmy nasze zakupy do bagażnika, szczerze to nie wiem po co Harry kupił pędzle, ale zawsze spoko. Kazałam mu się jeszcze zatrzymać obok papierniczego, bo musiałam kupić balony. Wykupiłam chyba cały zapas jaki mieli na sklepie, sprzedawczyni patrzyła na mnie z przerażeniem gdy je wynosiłam. Na pożegnanie posłałam jej szeroki uśmiech i wsiadłam do auta uprzednie wrzucając wszystkie balony do bagażnika. Hazzy patrzał się na mnie z przerażeniem, kolejny, który nie zna mojego pomysłu.
Jak piorun wbiłam do salonu chłopaków niosąc worki balonów i kilka wiaderek farby, nie pytajcie jak.. Wszyscy spojrzeli się na mnie dziwnie, każdemu z chłopaków, podkreślam chłopaków, pominęłam Alex, rzuciłam trochę balonów i postawiłam przed nimi wiaderko farby. Poszłam do kuchni szukać lejków, a znalazłam ich chyba z dziesięć, następnie przyniosłam je do pokoju. Podzieliliśmy się na pary, bo ja tak nakazałam i zaczęła się nasza rozmowa.
- Mel po co nam te balony i farba? – Zapytał ze skrzywioną miną Nialler.
- Musicie je tylko napełnić farbą, pomożecie mi no nie? – Zrobiłam słodkie oczka.
- No jasne, że tak. – Odpowiedział grzecznie Liam puszczając mi oczko.
- Hazz! Zostaw tylko jedno wiaderko farby w kolorze w jakim chcesz mieć pokój! – Krzyknęłam do loczka i zaczęliśmy napełniać balony.
- Mel skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy? – Zapytał się nie Harry, bo to z nim napełniałam balony.
- Z Justinem kiedyś zrobiliśmy taki pokój, mieliśmy przy tym masę ubawu, bo malowanie nie może być aż takie nudne. – Widziałam jak Alex delikatnie uśmiechnęła się pod nosem.
O 12 w nocy skończyliśmy napełniać balony, ja miałam całe palce w farbie, poza tym nic więcej nie ucierpiało. Poszliśmy się umyć i spać, oczywiście ja musiałam przez dłuższą chwilę blokować  łazienkę za co kilkakrotnie darł się na mnie. Z szerokim uśmiechem wyszłam i rzuciłam się na łóżko. Tomlinson wszedł do łazienki i zajmował ją na pewno krócej ode mnie. Przyszedł do ‘naszego’ łóżka i zaczął mnie za karę gilgotać, miałam słaby punkt pod żebrami co ten wariat już odkrył. Po piętnastu minutach naszego śmiechu Liam zaczął walić w ścianę aby nas uciszyć, z drugiej strony słyszeliśmy Zayna drącego się: ‘Skończyć już ten seks! Ludzie chcą spać!’. Lou odpowiedział mu tylko:
- Co zazdrościsz Malik?! – Ja na to wybuchłam tylko jeszcze głośniejszym śmiechem. – Jesteście u nas tylko kilka dni, a wniosłyście do domu tyle radości, dziękuję Mel. – Powiedział już ciszej do mnie i mocno ścisnął moje ciało w swoich ramionach.
- Nie masz za co Lou, wystarczy być sobą. – Posłałam mu szeroki uśmiech obejmując go w pasie, lubiłam się przytulać.
- Ja ci radzę uważać! Modest zaraz ciebie złapie i co? Eleanor straci pracę! – Powiedział żartobliwym tonem głosu.
- Pff.. zawsze mogą powiedzieć, ze zakochałeś się w niebieskowłosej piękności. – Wystawiłam do niego język.
- Dobra, dość tego twojego głowkowania, do spanie Mel!

- Dobrze kochanie..


Hej kochani! Wybaczcie mi, że rozdziału nie było wczoraj, ale nie miałam humoru go kończyć :( No mam nadzieję, że ten wam przypadnie do gustu, jeszcze jeden i zrobimy mały skok w czasie. Jak czujecie się z tym, ze Mel i Alex są pokłócone? No liczę na liczne komentarze i nareszcie jakiegoś obserwatora! Do zobaczenia w niedzielę :* 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 4.

- Justin masz wpierdol. – Po raz kolejny nagrałam się bratu na automatyczną sekretarkę.
- Mel, nie denerwuj się już na niego, porozmawiaj z nim spokojne, dowiedz się dlaczego to zrobił. Na pewno miał jakiś sensowny powód. – Przekonywała mnie moja przyjaciółka.
- Justin chuju jeśli tym razem nie odbierzesz obiecuję, że jadę do ciebie i urwę ci te twoje żądne seksu jaja. – No i jakby mnie usłyszał tak i odebrał. – Hej kochany braciszku. – Powiedziałam z sarkazmem w głosie.
- Coś się stało Mel? Po co dzwonisz? – Jego głos brzmiał normalnie.
- Tak stało się coś! Może ty mi wytłumaczysz o co chodzi, bo jeszcze nie załapałam. – Byłam cholernie zła.
- Chodzi ci o… - No zawstydził się nareszcie.
- Tak chodzi o Sel! Co ty odpierdoliłeś? Przecież się kochacie. Nie rozumiem ciebie.
- Mel… Ja ją prawie zdradziłem. Nie mogłem żyć ze świadomością, że mogłem ja skrzywdzić. Zrozum mnie.. musiałem to zrobić.
- Z kim? Justin powiedz mi z kim. Sel jest dla mnie prawie jak siostra, tylko i wyłącznie dzięki tobie. To ty ją przyprowadziłeś do domu, to ty mi ją przedstawiłeś, to z nią potrafię spędzić kilka godzin na zakupach. Teraz chcę wiedzieć tylko z kim ją prawie zdradziłeś i co masz na myśli mówiąc prawie.
- Z Alex. Zdradziłem prawie Selenę z Alex. A wiesz dlaczego tego nie zrobiłem? Ty nas rozdzieliłaś. To był ten wieczór, piliśmy wtedy, następnego dnia wyjeżdżałem. Rozdzieliłaś nas, bo przyjechała policja sprawdzić, czy w domu są tylko i wyłącznie pijani pełnoletni i żeby nas uciszyć. Ty nie pozwoliłaś nam razem spać. – Głos mojego brata brzmiał jakby zaraz miał się rozpłakać. – Ja naprawdę bardzo tego żałuję, gdybym tylko mógł cofnąć czas nie piłbym tamtego wieczoru, wszystko byłoby po staremu. Przepraszam Mel.. To nie tak miało być.
- Justin.. Idę z nią pogadać. Nie wierzę, że mogłeś to zrobić Sel. – Powiedziałam do niego głosem pełnym pogardy i się rozłączyłam.
Nie wierzę, że oni chcieli się ze sobą przespać. Nie wierzę w to, że moja przyjaciółka chciała się przespać z Justinem mimo, że on ma dziewczynę. Nie wierzę. To jest takie nie do pomyślenia, takie nierealne. Przecież ona nigdy by mu tego nie zrobiła, ona jest jego przyjaciółką..  Ale przecież Just by mnie nie okłamał, nigdy się nie okłamywaliśmy, zawsze mówiliśmy sobie tylko i wyłącznie prawdę. A ona.. Ona go wykorzystała, kłamała mówiąc, że już go nie kocha, ze jej przeszło. Idiotka. Raczej idiotka mogłam nazwać samą siebie, bo jej ciągle wierzyłam. No bo przecież nie idzie się do łóżka z kimś kogo się nie kocha, a tym bardziej z kimś kto ma dziewczynę. Siedziałam na krawędzi łóżka, byłam wściekła. Nie było ze mną nikogo w pokoju, może i to lepiej, teraz jestem zdolna do wszystkiego. Nie no musiałam wyjść z tej klitki, musiałam rozładować swoją wściekłość. Skierowałam kroki do salonu, bo tam zapewne wszyscy siedzieli. Gdy tylko ją zobaczyłam, rzuciłam się na nią. Chłopacy cudem odciągnęli mnie od niej. Ciągle się wyrywałam, podbiłam chyba Alex oko.
- Jak mogłaś?! – Zaczęłam się drzeć. – Jak mogłaś pomyśleć o tym żeby pójść do łóżka z Jusem?! Wiesz co teraz przeżywa Sel?! Wiesz co przeżywa Justin?! Zerwał z nią przez ciebie! Chciałaś się z nim przespać! Jesteś taka jak te wszystkie dziwki! Musiałaś zniszczyć ich związek! Musiałaś! Ale wiesz co?! Nie idzie się do łóżka z przypadkową osobą! Ty musisz go ciągle kochać! – Na policzki Alex wpłynęły rumieńce. – Rozgryzłam cię! Ty szukałaś jakiejkolwiek okazji żeby zaciągnąć mojego brata do łóżka! Jeśli myślisz, że dzięki temu by do ciebie wrócił to się głęboko mylisz! On kocha Sel, ty już nic dla niego nie znaczysz! Słyszysz?! Nic!
- Mel, spokojnie, chodź porozmawiamy. – Powiedział do mnie Harry.
- I tak zabiję tą sukę! Nie odpuszczę jej! –Zaczęłam płakać.
Loczek otoczył mnie swoim ramieniem i zaczął uspokajać, nic nie pomagało. Byłam załamana faktem, iż mój brat zrobił to Sel. Lubiłam tą dziewczynę. Harry kołysał mnie, jego ramiona dawały mi ukojenie, poczucie spokoju, oazę. Płakałam, pewnie już cała się rozmazałam. Wyślizgnęłam się z objęć chłopaka i spojrzałam w jego niesamowite zielone oczy. Miałam ochotę go pocałować, ale przecież nie całuje się byle kogo, kogoś kogo zna się zaledwie trzy dni. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie co odwzajemnił. Spuściłam wzrok na swoje stopy i zaczęłam nimi jakoś dziwnie kręcić.
- Dzięki Hazz. – Dosłownie wyszeptałam i spojrzałam w zielone tęczówki chłopaka.
- Nie masz za co Mel.
- Dziękuję za to, że mnie uspokoiłeś, ja bym ją tam rozszarpała.
- Ale czemu tak traktujesz swoją przyjaciółkę? Myślałem, że jesteście dla siebie jak siostry.
- No tak, ale Justin jest moją rodziną, a ona go zraniła. Nie mogę jej tego wybaczyć.
- A skąd wiesz, może to on tego chciał, może tak było?
- Nawet jeśli to ona powinna wiedzieć, że on ma dziewczynę i nie powinna na to pozwolić.
- Alkohol robi dziwne rzeczy z ludźmi, kiedyś opowiem ci pewną historię. – Chłopak mnie do siebie przytulił, czułam jego niesamowite ciepło. – Zastanów się  czy nie wybaczyć swojej przyjaciółce, bo może jest tego warta,  a sprawa z Seleną na pewno się niedługo wyjaśni.
- Mam taką nadzieję, oni byli na serio fajną parą.
- Chodź, zabieram cię do kina. – Wstał i pociągnął mnie za nadgarstek.
- Ej, stop. Nie chcę zacząć być osobą rozpoznawalną na ulicy, chcę zostać anonimowa. Fanki cię poznają, a ja zostanę zhejtowana. Harry to nie jest dobry pomysł.
- Poczekaj momencik. – Chłopak gdzieś pobiegł, wrócił po jakichś pięciu minutach z puszką czegoś.
- Co to jest?
- Spray do koloryzacji włosów, potrzebuję go do zakładu z chłopakami, ale kupię drugi.
- I co, że niby ja mam sobie nim pomalować włosy?
- No tak, jak to zmyjesz to dalej będziesz anonimowa. – Chłopak uśmiechnął się promiennie.
- Pytanie numer jeden, jaki to kolor? Numer dwa, po ilu myciach to coś zejdzie?
- Jeden niebieski, dwa po jednym. No weź się daj przekonać.
- I będę znana jako niebiesko-włosa koleżanka Harrego Stylesa?
- Tak. – Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko. – No dam ci jeszcze okulary przeciwsłoneczne Louisa. No weź się zgódź. – Zrobił do mnie słodkie oczka.
- No dobra. Daj mi to gówno, muszę się jeszcze przebrać.
Wzięłam puszkę ze sprayem i pobiegłam do pokoju mojego i Alex. Z impetem otworzyłam drzwi od łazienki i prawie od razu się w niej zatrzasnęłam. Przeczytałam kilkukrotnie instrukcję użycia tego magicznego specyfiku zanim zdecydowałam się na jego użycie. Po trzydziestu minutach wszystkie moje włosy były niebieskie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, nie powiem wyglądałam trochę komicznie. Wyszłam z łazienki i chwyciłam pierwsze lepsze ubrania. Mój wybór padł na niebieskie rurki, szary sweter z kotwicą, szaro-czarny komin i czerwone Martensy. Komiczna stylówa, ale nie powiem cała dzisiaj wyglądam komicznie. Przed wyjściem z pokoju narzuciłam na swoje rzęsy trochę tuszu i dopiero odważyłam się nacisnąć klamkę. Stali już tutaj Lou i Hazzy. Nerwowo podrapałam się po karku. Ten pierwszy nie zdołał nic z siebie wydusić, podał mi tylko okulary, ale sorry przecież mogłam wziąć swoje. Nie czaję mężczyzn. Harry tylko się jakoś dziwnie uśmiechnął. Pomachałam im przed oczyma rękoma, a następnie usłyszałam głos Louisa.
- Nie sądziłem, że Harry na serio cię do tego przekonał. Jesteś szalona dziewczyno. – Przybiłam sobie z chłopakiem piątkę i zaczęliśmy się śmiać.
- To idziemy Mel? – Zapytał się mnie Hazz na co ja tylko skinęłam głową.
Wyszliśmy z domu niezauważeni , no nie licząc Louisa. Harry otworzył mi drzwi czarnego Land rovera. Usiadłam na miejscu pasażera i od razu włączyłam radio. Zawsze to robiłam gdy tylko wsiadałam do samochodu. Po co ja się w ogóle na to zgodziłam? No tak, miałam ochotę się odprężyć. Wkurzyła mnie dzisiejsza sytuacja. Wieczór był troszkę chłodny, wiatr delikatnie poruszał liśćmi drzew. Nigdy nie przepadałam za taką pogodą, wolałam na koniec dnia usiąść na tarasie z kubkiem gorącej czekolady podczas gdy ciepłe powietrze delikatnie muskało moją twarz. To trochę dziwne, że pogoda tutaj tak szybko się zmienia, rano upał, a wieczorem chłód. Normalnie masakra. Harry w skupieniu prowadził samochód, jego wzrok ciągle spoczywał na jezdni. Na jego twarzy nagle pojawił się delikatny uśmiech, pewnie ma jakieś dobre wspomnienie, ciekawe jakie. Auto nagle zahamowało, byliśmy przed budynkiem kina. Harry wysiadł pierwszy, od razu usłyszałam pisk dziewczyn. Byłam trochę przestraszona, założyłam na nos okulary, które pożyczył mi Louis. Moje drzwi się uchyliły, znaczy Harry je uchylił. Nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech i wysiadłam z pojazdu. Chłopak objął mnie w pasie i przeprowadził przez tłum piszczących fanek. W tym momencie zdałam sobie sprawę przed czym ciągle chciał mnie chronić Justin, zawsze chodziło o to żeby ominęło mnie właśnie to zjawisko. Weszliśmy do budynku. Hazza stanął przy ladzie i kupił dwa bilety na jakiś film, nie wiem nawet jaki, nie mogłam się skupić na tym co mówił. Nie zauważyłam nawet kiedy znaleźliśmy się na Sali. Harry posadził mnie na kanapie i zdjął z oczu okulary. Szeroko się do mnie uśmiechnął, a ja zdaje mi się, że sztucznie to odwzajemniłam. Roztrzepał moje niebieskie włosy za co oberwał w łeb.
- Mel nie zamartwiaj się, wszystko gładko pójdzie, jutro już nie będziesz niebiesko-włosą dziewczyną, z którą byłem dzisiaj w kinie. – Powiedział do mnie głosem pełnym troski.
- Wiem, ale mimo wszystko trochę się boję tego wszystkiego. Nigdy nie pokazywałam się z Justinem, zawsze byłam anonimowa, nie jestem przyzwyczajona do czegoś takiego.
- Melanie.. Ale ty nadal jesteś anonimowa. Po prostu jesteś dzisiaj kimś innym. Wyobraź sobie, że grasz w filmie. Dzisiaj jesteś Kopciuszkiem, jutro już nim nie będziesz. Także baw się mała ile wlezie! – Ostatnie zdanie wykrzyczał.
- Czy ty chcesz żeby ci ludzie na tej Sali wzięli nas za parę? Ciszej Styles. – Zaśmiałam się cicho.
- Tak bardzo cię kocham!
- Zamknij się wariacie! – Walnęłam go w ten jego głupi łeb. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Jakaś starsza pani przed nami zwróciła nam uwagę, że zbyt głośno się zachowujemy. No nie zauważyliśmy, ze film trwa już jakąś chwilkę. Harry wybrał jakąś komedię romantyczną. Śmialiśmy się najgłośniej z całej Sali przez co ktoś ciągle posyłał nam pełne złości spojrzenie. Mieliśmy z tego kupę śmiechu, więcej niż z samego filmu. Nie idę z nim więcej do kina, bo nie mogę się skupić na filmie. Zaczął mnie gilgotać pod żebrami, trafił na mój słaby punkt.. Przeklęty Styles, znajdę na niego jakiś sposób, oj znajdę. Film się skończył, a my byliśmy bardzo zaskoczeni, bo nawet nie wiedzieliśmy o co w nim chodziło. Grunt to pojechać do kina i nawet nie wiedzieć co się oglądało. No dobra nie jest ze mną aż tak źle, znam tytuł, ha!
Wyszliśmy z Sali i skierowaliśmy się do wyjścia, powitało nas stado wygłodniałych paparazzi. Założyłam na oczy okulary, oby nie zdążyli wyłapać momentu gdy byłam bez nich i tak będę miała przewalone u Justina. Pospiesznie wsiadłam do auta i praktycznie od razu odjechaliśmy spod kina. Harry posłał mi szeroki uśmiech, lubiłam jego dołeczki w policzkach. Delikatnie się uśmiechnęłam i zawstydzona spuściłam głowę do dołu.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem. – Powiedział Hazzy, a w moje serce zaczęło bić szybciej.
- Ja też, aczkolwiek nigdy nie spędziłam seansu filmowego na irytowaniu innych ludzi. – Zaśmiałam się mówiąc to zdanie.
- Ja mam tak zawsze jak idę z chłopakami, z nimi nie da się siedzieć na poważnie, uwierz mi.
- Wierzę i chyba nie chcę próbować w praktyce, wolę nie wiedzieć co wymyśli Louis.
- On sam to jeszcze pikuś, gorsi są wszyscy razem, uwierz mi.
- Powtarzasz się Styles. – Pokazałam chłopakowi język. – Ja już Ci uwierzyłam, nie musisz mnie prosić kilka razy.
- Mel… - Wymruczał rozkosznie chłopak.
- To na mnie nie działa Hazzy, nie uwiedziesz mnie tymi swoimi oczami, dołeczkami, włosami.. Co to to nie ja.

- Jeszcze zobaczymy. – Powiedział chłopak i dodał gazu. 


Wybaczcie mi tak długą nieobecność. Pewnemu anonimkowi obiecałam, że wstawię rozdział zaraz po powrocie do domu i to robię! Specjalnie dla jednego anonimka. Postanowiłam, że kolejny pojawi się za tydzień. Będzie do niedziela lub poniedziałek, ja tez potrzebuję trochę czasu na jego opracowanie. Pozdrawiam :* i prosze o komentarze, bo będzie to dla mnie najlepsza motywacja. :)