- Justin masz wpierdol. – Po raz kolejny nagrałam się
bratu na automatyczną sekretarkę.
- Mel, nie denerwuj się już na niego, porozmawiaj z nim
spokojne, dowiedz się dlaczego to zrobił. Na pewno miał jakiś sensowny powód. –
Przekonywała mnie moja przyjaciółka.
- Justin chuju jeśli tym razem nie odbierzesz obiecuję,
że jadę do ciebie i urwę ci te twoje żądne seksu jaja. – No i jakby mnie
usłyszał tak i odebrał. – Hej kochany braciszku. – Powiedziałam z sarkazmem w
głosie.
- Coś się stało Mel? Po co dzwonisz? – Jego głos brzmiał
normalnie.
- Tak stało się coś! Może ty mi wytłumaczysz o co chodzi,
bo jeszcze nie załapałam. – Byłam cholernie zła.
- Chodzi ci o… - No zawstydził się nareszcie.
- Tak chodzi o Sel! Co ty odpierdoliłeś? Przecież się
kochacie. Nie rozumiem ciebie.
- Mel… Ja ją prawie zdradziłem. Nie mogłem żyć ze
świadomością, że mogłem ja skrzywdzić. Zrozum mnie.. musiałem to zrobić.
- Z kim? Justin powiedz mi z kim. Sel jest dla mnie
prawie jak siostra, tylko i wyłącznie dzięki tobie. To ty ją przyprowadziłeś do
domu, to ty mi ją przedstawiłeś, to z nią potrafię spędzić kilka godzin na
zakupach. Teraz chcę wiedzieć tylko z kim ją prawie zdradziłeś i co masz na
myśli mówiąc prawie.
- Z Alex. Zdradziłem prawie Selenę z Alex. A wiesz
dlaczego tego nie zrobiłem? Ty nas rozdzieliłaś. To był ten wieczór, piliśmy
wtedy, następnego dnia wyjeżdżałem. Rozdzieliłaś nas, bo przyjechała policja
sprawdzić, czy w domu są tylko i wyłącznie pijani pełnoletni i żeby nas
uciszyć. Ty nie pozwoliłaś nam razem spać. – Głos mojego brata brzmiał jakby
zaraz miał się rozpłakać. – Ja naprawdę bardzo tego żałuję, gdybym tylko mógł
cofnąć czas nie piłbym tamtego wieczoru, wszystko byłoby po staremu.
Przepraszam Mel.. To nie tak miało być.
- Justin.. Idę z nią pogadać. Nie wierzę, że mogłeś to
zrobić Sel. – Powiedziałam do niego głosem pełnym pogardy i się rozłączyłam.
Nie wierzę, że oni chcieli się ze sobą przespać. Nie
wierzę w to, że moja przyjaciółka chciała się przespać z Justinem mimo, że on
ma dziewczynę. Nie wierzę. To jest takie nie do pomyślenia, takie nierealne.
Przecież ona nigdy by mu tego nie zrobiła, ona jest jego przyjaciółką.. Ale przecież Just by mnie nie okłamał, nigdy
się nie okłamywaliśmy, zawsze mówiliśmy sobie tylko i wyłącznie prawdę. A ona..
Ona go wykorzystała, kłamała mówiąc, że już go nie kocha, ze jej przeszło.
Idiotka. Raczej idiotka mogłam nazwać samą siebie, bo jej ciągle wierzyłam. No
bo przecież nie idzie się do łóżka z kimś kogo się nie kocha, a tym bardziej z
kimś kto ma dziewczynę. Siedziałam na krawędzi łóżka, byłam wściekła. Nie było
ze mną nikogo w pokoju, może i to lepiej, teraz jestem zdolna do wszystkiego. Nie
no musiałam wyjść z tej klitki, musiałam rozładować swoją wściekłość.
Skierowałam kroki do salonu, bo tam zapewne wszyscy siedzieli. Gdy tylko ją
zobaczyłam, rzuciłam się na nią. Chłopacy cudem odciągnęli mnie od niej. Ciągle
się wyrywałam, podbiłam chyba Alex oko.
- Jak mogłaś?! – Zaczęłam się drzeć. – Jak mogłaś
pomyśleć o tym żeby pójść do łóżka z Jusem?! Wiesz co teraz przeżywa Sel?!
Wiesz co przeżywa Justin?! Zerwał z nią przez ciebie! Chciałaś się z nim
przespać! Jesteś taka jak te wszystkie dziwki! Musiałaś zniszczyć ich związek!
Musiałaś! Ale wiesz co?! Nie idzie się do łóżka z przypadkową osobą! Ty musisz
go ciągle kochać! – Na policzki Alex wpłynęły rumieńce. – Rozgryzłam cię! Ty
szukałaś jakiejkolwiek okazji żeby zaciągnąć mojego brata do łóżka! Jeśli
myślisz, że dzięki temu by do ciebie wrócił to się głęboko mylisz! On kocha
Sel, ty już nic dla niego nie znaczysz! Słyszysz?! Nic!
- Mel, spokojnie, chodź porozmawiamy. – Powiedział do
mnie Harry.
- I tak zabiję tą sukę! Nie odpuszczę jej! –Zaczęłam
płakać.
Loczek otoczył mnie swoim ramieniem i zaczął uspokajać,
nic nie pomagało. Byłam załamana faktem, iż mój brat zrobił to Sel. Lubiłam tą
dziewczynę. Harry kołysał mnie, jego ramiona dawały mi ukojenie, poczucie
spokoju, oazę. Płakałam, pewnie już cała się rozmazałam. Wyślizgnęłam się z
objęć chłopaka i spojrzałam w jego niesamowite zielone oczy. Miałam ochotę go
pocałować, ale przecież nie całuje się byle kogo, kogoś kogo zna się zaledwie
trzy dni. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie co odwzajemnił. Spuściłam wzrok
na swoje stopy i zaczęłam nimi jakoś dziwnie kręcić.
- Dzięki Hazz. – Dosłownie wyszeptałam i spojrzałam w
zielone tęczówki chłopaka.
- Nie masz za co Mel.
- Dziękuję za to, że mnie uspokoiłeś, ja bym ją tam
rozszarpała.
- Ale czemu tak traktujesz swoją przyjaciółkę? Myślałem,
że jesteście dla siebie jak siostry.
- No tak, ale Justin jest moją rodziną, a ona go zraniła.
Nie mogę jej tego wybaczyć.
- A skąd wiesz, może to on tego chciał, może tak było?
- Nawet jeśli to ona powinna wiedzieć, że on ma
dziewczynę i nie powinna na to pozwolić.
- Alkohol robi dziwne rzeczy z ludźmi, kiedyś opowiem ci
pewną historię. – Chłopak mnie do siebie przytulił, czułam jego niesamowite
ciepło. – Zastanów się czy nie wybaczyć
swojej przyjaciółce, bo może jest tego warta,
a sprawa z Seleną na pewno się niedługo wyjaśni.
- Mam taką nadzieję, oni byli na serio fajną parą.
- Chodź, zabieram cię do kina. – Wstał i pociągnął mnie
za nadgarstek.
- Ej, stop. Nie chcę zacząć być osobą rozpoznawalną na
ulicy, chcę zostać anonimowa. Fanki cię poznają, a ja zostanę zhejtowana. Harry
to nie jest dobry pomysł.
- Poczekaj momencik. – Chłopak gdzieś pobiegł, wrócił po
jakichś pięciu minutach z puszką czegoś.
- Co to jest?
- Spray do koloryzacji włosów, potrzebuję go do zakładu z
chłopakami, ale kupię drugi.
- I co, że niby ja mam sobie nim pomalować włosy?
- No tak, jak to zmyjesz to dalej będziesz anonimowa. –
Chłopak uśmiechnął się promiennie.
- Pytanie numer jeden, jaki to kolor? Numer dwa, po ilu
myciach to coś zejdzie?
- Jeden niebieski, dwa po jednym. No weź się daj
przekonać.
- I będę znana jako niebiesko-włosa koleżanka Harrego
Stylesa?
- Tak. – Chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko. – No dam
ci jeszcze okulary przeciwsłoneczne Louisa. No weź się zgódź. – Zrobił do mnie
słodkie oczka.
- No dobra. Daj mi to gówno, muszę się jeszcze przebrać.
Wzięłam puszkę ze sprayem i pobiegłam do pokoju mojego i
Alex. Z impetem otworzyłam drzwi od łazienki i prawie od razu się w niej
zatrzasnęłam. Przeczytałam kilkukrotnie instrukcję użycia tego magicznego
specyfiku zanim zdecydowałam się na jego użycie. Po trzydziestu minutach
wszystkie moje włosy były niebieskie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoje
odbicie w lustrze, nie powiem wyglądałam trochę komicznie. Wyszłam z łazienki i
chwyciłam pierwsze lepsze ubrania. Mój wybór padł na niebieskie rurki, szary
sweter z kotwicą, szaro-czarny komin i czerwone Martensy. Komiczna stylówa, ale
nie powiem cała dzisiaj wyglądam komicznie. Przed wyjściem z pokoju narzuciłam
na swoje rzęsy trochę tuszu i dopiero odważyłam się nacisnąć klamkę. Stali już
tutaj Lou i Hazzy. Nerwowo podrapałam się po karku. Ten pierwszy nie zdołał nic
z siebie wydusić, podał mi tylko okulary, ale sorry przecież mogłam wziąć
swoje. Nie czaję mężczyzn. Harry tylko się jakoś dziwnie uśmiechnął. Pomachałam
im przed oczyma rękoma, a następnie usłyszałam głos Louisa.
- Nie sądziłem, że Harry na serio cię do tego przekonał.
Jesteś szalona dziewczyno. – Przybiłam sobie z chłopakiem piątkę i zaczęliśmy
się śmiać.
- To idziemy Mel? – Zapytał się mnie Hazz na co ja tylko
skinęłam głową.
Wyszliśmy z domu niezauważeni , no nie licząc Louisa.
Harry otworzył mi drzwi czarnego Land rovera. Usiadłam na miejscu pasażera i od
razu włączyłam radio. Zawsze to robiłam gdy tylko wsiadałam do samochodu. Po co
ja się w ogóle na to zgodziłam? No tak, miałam ochotę się odprężyć. Wkurzyła
mnie dzisiejsza sytuacja. Wieczór był troszkę chłodny, wiatr delikatnie
poruszał liśćmi drzew. Nigdy nie przepadałam za taką pogodą, wolałam na koniec
dnia usiąść na tarasie z kubkiem gorącej czekolady podczas gdy ciepłe powietrze
delikatnie muskało moją twarz. To trochę dziwne, że pogoda tutaj tak szybko się
zmienia, rano upał, a wieczorem chłód. Normalnie masakra. Harry w skupieniu
prowadził samochód, jego wzrok ciągle spoczywał na jezdni. Na jego twarzy nagle
pojawił się delikatny uśmiech, pewnie ma jakieś dobre wspomnienie, ciekawe
jakie. Auto nagle zahamowało, byliśmy przed budynkiem kina. Harry wysiadł pierwszy,
od razu usłyszałam pisk dziewczyn. Byłam trochę przestraszona, założyłam na nos
okulary, które pożyczył mi Louis. Moje drzwi się uchyliły, znaczy Harry je
uchylił. Nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech i wysiadłam z pojazdu. Chłopak
objął mnie w pasie i przeprowadził przez tłum piszczących fanek. W tym momencie
zdałam sobie sprawę przed czym ciągle chciał mnie chronić Justin, zawsze
chodziło o to żeby ominęło mnie właśnie to zjawisko. Weszliśmy do budynku.
Hazza stanął przy ladzie i kupił dwa bilety na jakiś film, nie wiem nawet jaki,
nie mogłam się skupić na tym co mówił. Nie zauważyłam nawet kiedy znaleźliśmy
się na Sali. Harry posadził mnie na kanapie i zdjął z oczu okulary. Szeroko się
do mnie uśmiechnął, a ja zdaje mi się, że sztucznie to odwzajemniłam.
Roztrzepał moje niebieskie włosy za co oberwał w łeb.
- Mel nie zamartwiaj się, wszystko gładko pójdzie, jutro
już nie będziesz niebiesko-włosą dziewczyną, z którą byłem dzisiaj w kinie. –
Powiedział do mnie głosem pełnym troski.
- Wiem, ale mimo wszystko trochę się boję tego
wszystkiego. Nigdy nie pokazywałam się z Justinem, zawsze byłam anonimowa, nie
jestem przyzwyczajona do czegoś takiego.
- Melanie.. Ale ty nadal jesteś anonimowa. Po prostu
jesteś dzisiaj kimś innym. Wyobraź sobie, że grasz w filmie. Dzisiaj jesteś
Kopciuszkiem, jutro już nim nie będziesz. Także baw się mała ile wlezie! –
Ostatnie zdanie wykrzyczał.
- Czy ty chcesz żeby ci ludzie na tej Sali wzięli nas za
parę? Ciszej Styles. – Zaśmiałam się cicho.
- Tak bardzo cię kocham!
- Zamknij się wariacie! – Walnęłam go w ten jego głupi
łeb. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Jakaś starsza pani przed nami zwróciła nam uwagę, że zbyt
głośno się zachowujemy. No nie zauważyliśmy, ze film trwa już jakąś chwilkę.
Harry wybrał jakąś komedię romantyczną. Śmialiśmy się najgłośniej z całej Sali
przez co ktoś ciągle posyłał nam pełne złości spojrzenie. Mieliśmy z tego kupę
śmiechu, więcej niż z samego filmu. Nie idę z nim więcej do kina, bo nie mogę
się skupić na filmie. Zaczął mnie gilgotać pod żebrami, trafił na mój słaby
punkt.. Przeklęty Styles, znajdę na niego jakiś sposób, oj znajdę. Film się
skończył, a my byliśmy bardzo zaskoczeni, bo nawet nie wiedzieliśmy o co w nim
chodziło. Grunt to pojechać do kina i nawet nie wiedzieć co się oglądało. No
dobra nie jest ze mną aż tak źle, znam tytuł, ha!
Wyszliśmy z Sali i skierowaliśmy się do wyjścia, powitało
nas stado wygłodniałych paparazzi. Założyłam na oczy okulary, oby nie zdążyli
wyłapać momentu gdy byłam bez nich i tak będę miała przewalone u Justina. Pospiesznie
wsiadłam do auta i praktycznie od razu odjechaliśmy spod kina. Harry posłał mi
szeroki uśmiech, lubiłam jego dołeczki w policzkach. Delikatnie się
uśmiechnęłam i zawstydzona spuściłam głowę do dołu.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem. – Powiedział Hazzy, a w
moje serce zaczęło bić szybciej.
- Ja też, aczkolwiek nigdy nie spędziłam seansu filmowego
na irytowaniu innych ludzi. – Zaśmiałam się mówiąc to zdanie.
- Ja mam tak zawsze jak idę z chłopakami, z nimi nie da
się siedzieć na poważnie, uwierz mi.
- Wierzę i chyba nie chcę próbować w praktyce, wolę nie wiedzieć
co wymyśli Louis.
- On sam to jeszcze pikuś, gorsi są wszyscy razem, uwierz
mi.
- Powtarzasz się Styles. – Pokazałam chłopakowi język. –
Ja już Ci uwierzyłam, nie musisz mnie prosić kilka razy.
- Mel… - Wymruczał rozkosznie chłopak.
- To na mnie nie działa Hazzy, nie uwiedziesz mnie tymi
swoimi oczami, dołeczkami, włosami.. Co to to nie ja.
- Jeszcze zobaczymy. – Powiedział chłopak i dodał gazu.
Wybaczcie mi tak długą nieobecność. Pewnemu anonimkowi obiecałam, że wstawię rozdział zaraz po powrocie do domu i to robię! Specjalnie dla jednego anonimka. Postanowiłam, że kolejny pojawi się za tydzień. Będzie do niedziela lub poniedziałek, ja tez potrzebuję trochę czasu na jego opracowanie. Pozdrawiam :* i prosze o komentarze, bo będzie to dla mnie najlepsza motywacja. :)
Jeeeej! Nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńCzy Harry przypadkiem nie zarywa do Mel? :)
Osobiście bym wolała jakby była w przyszłości z Lou ale to ty decydujesz! Ją tak czy siak będę czytać tego bloga :)
Życze duuuużo weny! :*