wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 5.

Obudziłam się i pomacałam swoje wczoraj umyte włosy, lubiłam ich miękkość. Przeciągle ziewnęłam, nadal zajmowałam łóżko z Louisem, bo byłam obrażona na Alex. Chłopaka nie było już obok mnie, obstawiam, że już z całą resztą siedział na dole. Zeskoczyłam z łóżka, założyłam na swoje stopy puchate kapcie i naciągając na swój tyłek ledwo go zasłaniającą koszulkę ruszyłam w stronę kuchni. Przełożyłam włosy z jednego boku na drugi jednocześnie kichając. Lekko zachwiałam się na schodach lecz szybko odzyskałam równowagę. Stanęłam w progu kuchni, byli tu wszyscy z wyjątkiem Alex, która pewnie topi swe smutki i morzu chusteczek higienicznych. Odchrząknęłam tak żeby wszyscy zauważyli moje przyjście, tak też się stało. Liam na mój widok krzyknął z przerażenia, Niall zakrztusił się kanapką, Zayn wypluł zawartość swoich ust (czyt. Kawę) na białe kafelki, Harry nie mógł wydusić z siebie ani słowa, był czymś wyraźnie zszokowany. Tylko Louis stał z filiżanką herbaty zakrywając usta aby powstrzymać się od śmiechu, tylko jego coś wyraźnie bawiło.
- Heej? – Powiedziałam przeciągle i pomachałam do nich ręką.
- A nie mówiłem? A wy myśleliście, że robię sobie z was jaja! – Krzyknął Lou i zaczął skakać jak małe dziecko. Nie no nie wiem o co chodzi..
- Ludzie! Ogar! Może ktoś mi łaskawie powiedzieć o co wam chodzi? – Krzyknęłam tak, że aż wszyscy podskoczyli.
- Melanie.. Tylko proszę nie denerwuj się. – Mówił Liam gdy prowadził mnie do łazienki. – Nie przestrasz się własnego odbicia, to nie jest nic strasznego.
- Kurde Liam chyba niczego bardziej nie mogę się przestraszyć niż twojego porannego krzyku.
- Zobaczymy.
I postawił mnie przed lustrem. Spojrzałam na siebie i zaciągnęłam się mocno powietrzem, chwile później wydałam z siebie najgłośniejszy pisk jaki kiedykolwiek ze mnie wyszedł. Moja głowa nadal była niebieska. Wybiegłam z łazienki po drodze taranując biednego Liama, który nie wiedział co robić. Naskoczyłam na plecy Stylesowi, który zasłaniał swoje uszy dłońmi, zaczęłam okładać jego głowę pięściami, chwilę później oboje leżeliśmy na podłodze. Zayn złapał mnie za ramiona i odciągnął od Harrego, dopiero teraz zauważyłam, że nabiłam mu wielkiego siniaka pod okiem.. Boże obłożyłam pięściami jedną z największych gwiazd na świecie, moje ciało opuściła agresja, która przed chwilą się ze mnie wylewała. Opadłam bezwładnie na kolana, on posłał mi tylko smutne spojrzenie, w moich oczach stanęły łzy. Justin tyle razy mówił, że powinnam to jakoś opanować, a nie puszczać ot tak. Doczołgałam się do półleżącego chłopaka i pogładziłam go po policzku.
- Przepraszam, bywam czasami agresywna. – Wyszeptałam lekko zachrypniętym głosem.
- Mel, czy ja ci coś zarzucam? Obstawiam, że mam tylko limo pod okiem co często zdarza nam się w domu, nie przejmuj się tym. – Powiedział do mnie jednocześnie śmiejąc się. – Za to ty masz przeze mnie mały problem na włosach.
- Ten kolor nie jest najgorszy, może go sobie zostawię na jakiś czas. – Starałam się chociaż blado uśmiechnąć, pokazać jakikolwiek entuzjazm.
- Ta już widzimy, ale więcej nie napadaj naszego Loczka! – Powiedział Louis. Zapomniałam, ze chłopaki są z nami w kuchni.
- A ty dziewczyno za karę malujesz ze mną mój pokój! – Krzyknął wyraźnie wszystkim rozbawiony Harry.
Wszyscy rzuciliśmy się na kanapę w salonie. Ja założyłam nogi na kolana Loczka i zaczęłam skakać po kanałach. Po jakimś czasie odszedł od nas Zayn, który miał z kimś ważnym spotkanie na mieście, miło widzieć kogoś zakochanego w towarzystwie. Ale z tego co wiem to mulat nikogo nie ma, jednak to nie znaczy, że nie może być zakochany. Ja jeszcze nigdy nie kochałam, na pewno nie tak wiecie.. Widziałam jak wyglądała miłość Justina i Sel. Nie byli taką przesłodzoną parą, która całuje się i obmacuje na każdym kroku. Oni byli dla siebie też najlepszymi przyjaciółmi, nie to co mój brat i Alex, których jak tylko widziałeś to miałeś ochotę puścić pawia. Selena jest przesłodką osobą i sadze, że to ona była lepszą partią dla Jusa.

#retrospekcja
- Sel! Zrób mi kanapki kochanie! – Krzyknął Justin zakładając nogi na kolana Seleny.
- A co będę z tego miała wariacie? – Zapytała dziewczyna śmiejąc się perliście.
- Hmmm.. Rozkoszne popołudnie ze swoim ulubionym piosenkarzem, marzeniem każdej nastolatki! – Powiedział mój brat i zaczął mrugać oczami jakby wpadło mu coś do oka.
- To się wypchaj, mam tego piosenkarza, marzenie każdej nastolatki kiedy tylko skinę palcem. – Wystawiła mu język i puściła do mnie oczko.
- Melanie, kochana siostrzyczko.. Proszę zrób mi kanapkę, nie chcesz chyba żeby twój kochany braciszek usechł tu z głodu. – Z ust uformował podkówkę.
- Kobieto bądź mądra! Nie karm tego pasożyta, on wcale nie jest głodny, chce zjeść dla zasady. – Powiedziała Sel z grozą w głosie.
- I ty Brutusie przeciwko mnie! – Krzyknął w moją stronę Justin.
- Just, takie życie trzeba nauczyć się w końcu robić kanapki, od tego rączki nie odpadają. – Przybiłam sobie z Sel piątkę salwując śmiechem.
- Nienawidzę was. – Powiedział wstając, przelotnie pocałował swoją dziewczynę, a mi poczochrał włosy i udał się do kuchni.
- Też cię kocham baranie! – Krzyknęła do niego dziewczyna.

Natomiast z Alex….

#retrospekcja
Siedziałam w pokoju z Alex i Justinem i czułam  się jak szyba, totalnie olana, niepotrzebna w tym pokoju. Sami zaprosili mnie na oglądanie tego pieprzonego filmu.. Oni siedzieli obok mnie i od dobrej pół godziny dosłownie leżeli na sobie i wymieniali się ślin. I  od takich par rzygam tęczą. Nie mogą się powymieniać jak mnie  z nimi nie ma? No sorry, ale może nie mam ochoty na to patrzeć, z resztą po co ja się przejmuję następnym razem nie przyjdę.
- Justin… Kocham cię. – Wymruczała Alex i przygryzła mojemu bratu ucho.
- Ja kocham ciebie bardziej. – Powiedział chłopak.
- Nieprawda misiaczku pysiaczku..

Na same wspomnienie związku Jusa z Alex mną wstrząsnęło.. To było straszne, zwłaszcza ze względu, że spędzałam z nimi dużo czasu. Od tamtej pory hejtuję wszystkie lepiące się do siebie pary co Alex bardzo potępia, bo ona bardzo chętnie by się do kogoś polepiła, taka jest. I o wilku mowa, dziewczyna zeszła na dół. Zatrzymała swój wzrok chwilę dłużej na mnie, ja posłałam jej tylko pogardliwe spojrzenie i położyłam swoją głowę na ramieniu siedzącego obok Louisa. Ona poszła do kuchni, z której dobiegał tylko odgłos ekspresu do kawy i cichy szloch. Ja rozkoszowałam się chwilą spędzaną z chłopakami. Lou i Harry mieli szczególnie wygodnie ze mną, ba mieli zaszczyt uprzyjemniać mi siedzenie tutaj. Po chwili jednak Hazz wygrzebał się spod moich nóg i poszedł w kierunku drzwi wyjściowych.
- Hazz gdzie lecisz?! – Wydarłam się do chłopaka.
- Jadę po farbę do pokoju. – Odpowiedział mi, słyszałam szelest jego kurtki.
- Czekaj na mnie! Tylko się ubiorę i pomaluję! – Krzyknęłam do niego i pobiegłam na górę.
Godzinę później zeszłam na dół już gotowa. Miałam na sobie czarne legginsy, duży bezowy sweter i całe czarne conversy. Bo grunt to wyglądać jak ja, ha! Hazz tylko zlustrował mnie wzrokiem i zagwizdał, zaśmiałam się jak jakaś idiotka, a nie często mi się to zdarza! Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do auta chłopaka, wsiadłam i zapięłam pasy. Ruszyliśmy w stronę sklepu. Po drodze śpiewaliśmy piosenkę Oasis – Wonderwall. Uwielbiałam ją, że ho ho, mogłam ją śpiewać wiekami i nie powiem, bo nawet, nawet mi to wychodziło.
Właśnie dojechaliśmy do sklepu, bez zastanowienia wyskoczyłam z auta zapominając o tym z kim przyjechałam. Chwilę później otoczyło nas stado wściekłych fanek, które ciągle piszczały i skakały. Posłałam Harremu przestraszone spojrzenie, zapomniałam, że nie jest on normalną osobą. Zaczął rozdawać autografy, a ja stanęłam na boku. Obok mnie stała blondwłosa dziewczyna wyraźnie niczym nie zainteresowana. Nie obchodziło jej koło kogo właśnie stoi, że nieopodal niej jest ten Harry Styles. Lustrowała mnie wzrokiem, zatrzymując się chwilę dłużej na moich włosach.
- Amanda. – Powiedziała dość przyjaznym głosem.
- Melanie. Nie uczestniczysz w tej całej szopce? – Zapytałam się jej zaciekawiona.
- Nie no co ty.. Moja przyjaciółka uwielbia ten boysband i akurat przechodziłyśmy a tu ten pudel.
- Harry. – Powiedziałam rumieniąc się.
- Twój chłopak? – Skierowała do mnie pytanie.
- No co ty.. Przyjaciel. Przyjechałam do nich na wakacje z przy.. byłą przyjaciółką.
- A dlaczego byłą?
- To skomplikowana historia i nie mogę cię niestety wtajemniczyć.
- Melanie chodź idziemy zanim one mnie rozszarpią! – Powiedział do mnie Harry i pociągnął za rękę tak mocno, że nie zdążyłam nawet pożegnać się z blondynką.
Skierowaliśmy się w stronę półek z farbami. Siedziałam sobie wygodnie w wózku, który pchał mój przyjaciel. Zwiedzaliśmy caluśki sklep, zaczynając od wanien, do których oczywiście ja musiałam wejść, poprzez kafelki, aż do upragnionych farb. Wyskoczyłam z wózka i zaczęłam wrzucać obojętnie jakie kolory do koszyka. Loczek stał ze zdziwioną miną, nie wiedział o co chodzi. Machnęłam tylko ręką na jego reakcję i dalej zajmowałam się wrzucaniem wiaderek. Gdy skończyłam skierowaliśmy się do kasy aby za wszystko zapłacić, na mojej liście była jeszcze jedna rzecz, której tutaj dostać nie mogłam.
Wyszliśmy ze sklepu i tym razem bez większych problemów doszliśmy do samochodu. Zapakowaliśmy nasze zakupy do bagażnika, szczerze to nie wiem po co Harry kupił pędzle, ale zawsze spoko. Kazałam mu się jeszcze zatrzymać obok papierniczego, bo musiałam kupić balony. Wykupiłam chyba cały zapas jaki mieli na sklepie, sprzedawczyni patrzyła na mnie z przerażeniem gdy je wynosiłam. Na pożegnanie posłałam jej szeroki uśmiech i wsiadłam do auta uprzednie wrzucając wszystkie balony do bagażnika. Hazzy patrzał się na mnie z przerażeniem, kolejny, który nie zna mojego pomysłu.
Jak piorun wbiłam do salonu chłopaków niosąc worki balonów i kilka wiaderek farby, nie pytajcie jak.. Wszyscy spojrzeli się na mnie dziwnie, każdemu z chłopaków, podkreślam chłopaków, pominęłam Alex, rzuciłam trochę balonów i postawiłam przed nimi wiaderko farby. Poszłam do kuchni szukać lejków, a znalazłam ich chyba z dziesięć, następnie przyniosłam je do pokoju. Podzieliliśmy się na pary, bo ja tak nakazałam i zaczęła się nasza rozmowa.
- Mel po co nam te balony i farba? – Zapytał ze skrzywioną miną Nialler.
- Musicie je tylko napełnić farbą, pomożecie mi no nie? – Zrobiłam słodkie oczka.
- No jasne, że tak. – Odpowiedział grzecznie Liam puszczając mi oczko.
- Hazz! Zostaw tylko jedno wiaderko farby w kolorze w jakim chcesz mieć pokój! – Krzyknęłam do loczka i zaczęliśmy napełniać balony.
- Mel skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy? – Zapytał się nie Harry, bo to z nim napełniałam balony.
- Z Justinem kiedyś zrobiliśmy taki pokój, mieliśmy przy tym masę ubawu, bo malowanie nie może być aż takie nudne. – Widziałam jak Alex delikatnie uśmiechnęła się pod nosem.
O 12 w nocy skończyliśmy napełniać balony, ja miałam całe palce w farbie, poza tym nic więcej nie ucierpiało. Poszliśmy się umyć i spać, oczywiście ja musiałam przez dłuższą chwilę blokować  łazienkę za co kilkakrotnie darł się na mnie. Z szerokim uśmiechem wyszłam i rzuciłam się na łóżko. Tomlinson wszedł do łazienki i zajmował ją na pewno krócej ode mnie. Przyszedł do ‘naszego’ łóżka i zaczął mnie za karę gilgotać, miałam słaby punkt pod żebrami co ten wariat już odkrył. Po piętnastu minutach naszego śmiechu Liam zaczął walić w ścianę aby nas uciszyć, z drugiej strony słyszeliśmy Zayna drącego się: ‘Skończyć już ten seks! Ludzie chcą spać!’. Lou odpowiedział mu tylko:
- Co zazdrościsz Malik?! – Ja na to wybuchłam tylko jeszcze głośniejszym śmiechem. – Jesteście u nas tylko kilka dni, a wniosłyście do domu tyle radości, dziękuję Mel. – Powiedział już ciszej do mnie i mocno ścisnął moje ciało w swoich ramionach.
- Nie masz za co Lou, wystarczy być sobą. – Posłałam mu szeroki uśmiech obejmując go w pasie, lubiłam się przytulać.
- Ja ci radzę uważać! Modest zaraz ciebie złapie i co? Eleanor straci pracę! – Powiedział żartobliwym tonem głosu.
- Pff.. zawsze mogą powiedzieć, ze zakochałeś się w niebieskowłosej piękności. – Wystawiłam do niego język.
- Dobra, dość tego twojego głowkowania, do spanie Mel!

- Dobrze kochanie..


Hej kochani! Wybaczcie mi, że rozdziału nie było wczoraj, ale nie miałam humoru go kończyć :( No mam nadzieję, że ten wam przypadnie do gustu, jeszcze jeden i zrobimy mały skok w czasie. Jak czujecie się z tym, ze Mel i Alex są pokłócone? No liczę na liczne komentarze i nareszcie jakiegoś obserwatora! Do zobaczenia w niedzielę :* 

1 komentarz:

  1. Lou i Mel awww <3 Cudowny rozdział po prostu zajebisty! Nigdy bym nie przypuszczała że Mel może być taka agresywna xD Cieszę sie że dodałaś rozdział życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń