Rozdział 7.
#dwa tygodnie później
Siedziałam z Harrym w salonie, nikogo nie było w domu.
Obżeraliśmy się żelkami i oglądaliśmy telewizję. Hazzy leżał mi głową na udach,
a ja czesałam palcami jego miękkie włosy. Ostatnio często zostawaliśmy sami
razem. Chłopak podniósł wzrok na mnie i się uśmiechnął. Uśmiechnęłam się
również do niego i dalej czesałam jego włosy. Chwilę później gwałtownie się
poderwał, oparł się na łokciach i zaczął się na mnie perfidnie gapić. Zrobiłam
zdziwioną minę, na co on odpowiedział mi głośnym śmiechem.
- Pójdź ze mną dzisiaj na kolację. – posłał mi jeden ze
swoich najsłodszych uśmiechów.
- Czy to jest randka Styles? – Spojrzałam się na niego z
szokiem w oczach.
- Dobra postawmy sprawę jasno. Tak to jest randka, chcę
iść z tobą Mel na randkę.
- Hazz ja nie wiem.. Przeciez jesteśmy przyjaciółmi,
chcesz to psuć?
- Tak, bo mi się podobasz, chodźmy razem na randkę. –
Miał szerokiego banana na twarzy.
- Dobra, ale tylko jedna randka. Jak nic z tego nie
wypali to zostaniemy przyjaciółmi. – Postawiłam mu sprawę jasno.
- Jak ja cię kocham Melanie! – Przytulił mnie mocno,
ratunku! Powietrza!
- Za szybko na takie wyznania Hazzy.
Drzwi trzasnęły i do domu weszli chłopcy i Alex. Harry
zaczął drzeć się na całą chatę: ‘Idę na randkę z Mel! Ha umówiła się ze mną!’
Ja tylko teatralnie wywróciłam oczami. Louis miał jakąś taką zawiedzioną minę. Pewnie
pokłócił się z kimś, albo się dzisiaj nie wyspał. Alex podbiegła do mnie i
zaczęła mnie ściskać z całych sił. Nie no serio aż tak długo nie miałam żadnego
faceta? Tylko poł roku i co te pół roku robi z ludźmi. Jestem ciekawa jak z
Hazzą. W ogóle po co ja o tym wszystkim myślę. To tylko randka, nie masz się
czym łudzić i tak nic z tego nie wyjdzie. On jest sławny, a ty jesteś zwykłą
myszką, której zdjęcia już kilka razy pojawiły się w internecie. A co do tych
zdjęć to dostałam już niezły ochrzan od Justina. Stwierdził, że sprzedałam się
mediom. Nie jestem już normalną osobą, ludzie poznają mnie na ulicy, piszczą na
mój widok, płaczą. Nie jestem przecież nikim szczególnym. Na razie nie
doszukali się mnie w internecie, bo zmiana koloru włosów nie pozwoliła im na
skojarzenie z moją osobą.
Było południe, postanowiłam przygotować się do wyjścia.
Skierowałam się do pokoju Louisa w celu umycia moich niebieskich włosów.
Przyznam się szczerze, że ten kolor zaczyna mnie powoli nudzić. Po wyjściu z
łazienki zaczęłam wertować szafę w poszukiwaniu czegoś do ubrania. Tak,
dzieliłam już szafę z Marchewkowym. Mój wybór padł na koronkową sukienkę,czarne szpilki i czarną kopertówkę. Ubrałam się i usiadłam na łóżku. Do pokoju
właśnie wszedł Lou. Spojrzał się na mnie i kąciki jego ust delikatnie się
uniosły. A potem na jego twarz znów wszedł ten grymas.
- Co się dzieje Lou? Jesteś jakiś taki nieswój. –
Powiedziałam z troską w głosie.
- Po prostu boli mnie głowa i źle się czuję. A poza ty
ślicznie wyglądasz. – po raz kolejny delikatnie się uśmiechnął.
- A co tam u El? – Zapytałam aby podtrzymać rozmowę. Lou
był dzisiaj jakiś taki cichy.
- Modest rozwiązał nasz związek i nie za bardzo możemy
się widywać, a ona nareszcie mogła pokazać się z Maxem.
- To dlatego jesteś smutny?
- Nie, nie dlatego. Nareszcie jestem wolny i mogę sobie
kogoś znaleźć. Miałem zamiar się umówić, ale..
- Ale?
- Ale ona chyba nie może, bo jest zajęta. Ma już
chłopaka, ale spokojnie nic mi nie jest.
- A może jest jednak sens się z nią umówić chociaż na
spacer, dobrze mieć kogoś kogo się kocha choćby jako przyjaciela. – Przytuliłam
do siebie chłopaka i zaczęłam go pocieszać.
- Tylko, ze ona
już jest moją przyjaciółką, ale chyba to już mi nie starcza. – I właśnie wtedy
usłyszałam jak Harry wola mnie na dół.
- Wybacz, ale musze iść, pogadamy jak wrócę.
Zbiegłam po schodach mało co nie łamiąc obcasów. Prawie
zabiłam się, bo nie mogłam doczekać się randki ze Stylesem, co się ze mną
dzieje? Przecież nigdy nie postrzegałam go jako kandydata na mojego faceta. Zawsze,
czyli przez całe dwa tygodnie był dla mnie tylko przyjacielem.. zawsze. A
teraz, teraz stał przede mną w garniturze. Aż zaparło mi dech w piersiach,
wyglądał tak mega przystojnie, że aż schodzę. Wywinęłam teatralnie oczami i się
zaśmiałam. Hazzy podał mi dłoń, ujęłam ją i stanęłam koło niego. Chłopak
pocałował mnie w policzek, aż się zarumieniłam. Pomógł mi założyć mój płaszcz i
wyszliśmy z domu.
Przez całą drogę milczeliśmy, nie wiem czy baliśmy się do
siebie odzywać, czy co. Raz na jakiś czas posyłaliśmy sobie tylko delikatne
uśmiechy, takie dość nieśmiałe. Doskonale widziałam, że Harry jest zestresowany
ta całą sytuacją. Widać bardzo zależało mu na tej randce. Nasze auto zatrzymało
się, moje serce podskoczyło do gardła, czy ja się właśnie bałam? Chłopak
otworzył drzwi od mojej strony i pomógł mi wysiąść podając mi dłoń. Weszliśmy
do budynku jakiejś restauracji. Siedziało tu dość sporo ludzi, wszyscy
skierowali wzrok na nas. Po raz kolejny tego wieczoru się zawstydziłam. Harry
pociągnął mnie za rękę i razem weszliśmy na balkon z widokiem na Londyn. Tutaj
było przecudnie.. Przed nami stał stolik uścielony bordowym obrusem, na którym
stały świece, róża w wazonie i kieliszki do wina. Loczek odsunął jedno z
krzeseł abym na nim usiadła, to też uczyniłam. Złożyliśmy zamówienie i
zaczęliśmy nareszcie rozmawiać.
- Opowiedz mi coś o swoim dzieciństwie Mel. – Skierował
do mnie prośbę Harry.
- Więc jak doskonale wiesz jestem kuzynką Justina. Mój
tata zmarł gdy byłam młodsza, dość mnie to dotknęło. Kiedyś mieszkałam w
Ottawie, ale właśnie śmierć mojego ojca sprawiła, ze przenieśliśmy się do domu
obok Justina. Od tamtej pory jest moim wsparciem, jest dla mnie jak rodzony
brat. – Dopiero zauważyłam, że uśmiechałam się mówiąc ostatnie zdanie.
- Więc nie miałaś za szczęśliwego dzieciństwa. Mimo to..
nieważne.
- Powiesz mi dla kogo jest ta piosenka, którą napisałeś?
- Dowiesz się w swoim czasie skarbie.
- Nie za szybko na tego skarba kochaniutki? – Zapytałam
śmiejąc się.
- Jesteśmy na randce, nie mogę ci troszkę posłodzić? –
Zapytał i zrobił minę zbitego psa.
- No dobra, dzisiaj ci pozwalam, możesz. Ale proszę cię,
nie za dużo, bo od takich tekstów rzygam tęczą.
Zjedliśmy nasze dania i znowu nastąpiła ta niezręczna
cisza. Spojrzałam na Stylesa, który zaczął śmiać się z niczego, a ja idiotka
dołączyłam do niego. Chyba słyszeli nas ludzie ze środka, bo zaczęli się na nas
dziwnie patrzeć. My zareagowaliśmy na to tylko głośniejszym śmiechem normalnie
YOLO. Potem z głośników zaczęła lecieć piosenka Bryan Adams – Everything I do. Hazz poderwał się z miejsca i podał
mi rękę. Ujęłam ją niepewnie i wstałam. Zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki.
Śmiałam się i tańczyłam. Harry miał takie szorstkie, ale przyjemne dłonie.
Wtuliłam się w jego tors i wdychałam zapach jego niesamowitych perfum. Serio
były nieziemskie. Spojrzałam w jego nieziemskie zielone oczy i przyłapałam go
na gapieniu się na mnie. Gapiłam się na niego bezczelnie uśmiechając się. Zaczął
przybliżać swoją twarz do mojej, a ja starałam wspiąć się na palce, ale to i
tak nic nie dało. On musiał się nade mną trochę schylić aby móc złożyć na moich
ustach delikatny pocałunek. Na początku delikatnie muskał mnie swoimi wargami,
czym doprowadził mnie do szaleństwa. Wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam go
namiętnie całować. Nasze języki zaczęły toczyć wojnę. Oderwałam się od niego i
zaczęłam się głośno śmiać. Harry zrobił to samo, a potem przytknął swoje czoło
do mojego i znowu zaczęliśmy tańczyć.
Do domu wróciliśmy po dwudziestej pierwszej. Gdy
wchodziliśmy do domu ciągle trzymaliśmy się za ręce. Rozmawialiśmy ze sobą i
się śmialiśmy, była to najlepsza randka w moim życiu, a zarazem taka, której
najbardziej się bałam. Weszliśmy wspólnie do salonu i wszystkie oczy skierowały
się na nas. Ups.. Odepchnęłam od siebie dłoń chłopaka i oblałam się rumieńcem.
Lou patrzał na nas zszokowany, pierwszy dzień gdy ten chłopak nie cieszy się ze
słowa ziemniak! Reszta miała miny typu: WTF?!
- Czy wy…? – Alex nie dokończyła swojego pytania.
- Tak, jesteśmy razem. – Odpowiedział bez wahania Hazzy. Ja
zasłoniłam tylko dłońmi twarz.
- Nie masz czego się wstydzić Mel, jesteś tylko kolejną
dziewczyną Harrego. – Zażartował Zayn.
- Chyba pudla chciałeś powiedzieć. – Louis ledwo
wytrzymywał. Czyli jednak nic mu nie jest.
- Dobra stop chłopaki, niech będą sobie razem, bo kto im
dzisiaj zabroni? – Alex starała się nas bronić.
- No tak, tak, Hazzy zabieraj swoją księżniczkę na górę!
– Krzyknął Lou.
Harry pociągnął mnie za rękę i poszliśmy razem na górę.
Weszliśmy do jego pokoju, chłopak poszedł na chwile do łazienki, a ja
skierowałam się na balkon. Oparłam się o barierkę i zaczęłam wpatrywać w
gwiazdy. Poczułam na swojej talii duże, cieple dłonie, mimo wszystko
uśmiechnęłam się, chciałam być przez kogoś kochana. Wiem, że temu daleko do
miłości, ale takie sprawy potrzebują czasu. Położył swoją głowę na moim
ramieniu i staliśmy tak razem patrząc w gwiazdy.
#Alex
- Nie podejrzewałam ich o bycie razem. – Powiedziałam ze
zszokowaną miną, bo taka była prawda.
- Ale ważne, że Harry znalazł sobie kogoś, a nie
codziennie inna. – Wtrącił Liam.
- Z nią będzie tak jak ze wszystkimi innymi. – Powiedział
Louis z ponurą miną.
- A ty co taki nie w sosie? – Zapytałam się
Marchewkowego.
- Głowa mnie od rana boli, a poza tym nie od dzisiaj znam
Harrego. Przyjaźnimy się, nie jest najlepszą partią dla Mel.
- Następnym razem nie narzekaj tylko pierwszy się z nią
umów! – Krzyknęłam, wszyscy spojrzeli się na mnie dziwnie.
- Tylko nie każdemu pozwala na to kontrakt moja kochana.
Pomyśl, że Loczek może na kontrakcie dostał związek, który ma nie budzić
podejrzeń? – Siedziałam i nie wiedziałam co powiedzieć. – Harry nie jest zdolny
do kochania.
- Może się zmienił? O tym nie pomyślałeś Louis, może
najmłodszy z nas w końcu się zakochał w odpowiedniej osobie, może w końcu
zaczął dorastać w porównaniu do ciebie? – W mojej obronie stanął Liam, jak
zawsze wygadany. – Chyba nie chcesz przez jedną dziewczynę zniszczyć zespołu.
Co? Zanim coś powiesz kilka razy się zastanów. Idź ochłoń na górę i dopiero do
nas przyjdź.
Tommo szybko wbiegł na górę skacząc po kilka schodków na
raz. Usłyszeliśmy tylko głośne trzaśnięcie drzwiami. Idiota. Przestraszone
dźwiękiem odwiedziły nas gołąbeczki. Mel weszła ze zdezorientowaną miną
trzymając swoją dłoń w splocie z dłonią Harrego. Usiedli obok mnie na kanapie,
dziewczyna zapytała się.
- A tego co trafiło?
- Ma chyba zły humor. – Odpowiedział jej Liam.
- Może do niego pójdę, porozmawiam z nim. – Już wstawała
jednak ja ją zatrzymałam.
- Wydaje mi się kochanie, że on nie ma ochoty z nikim
siedzieć. Dajmy mu pobyć w samotności. – Uśmiechnęłam się delikatnie do niej.
Resztę wieczoru spędziliśmy grając, śpiewając i takie tam
podobne. Przecież nic nadzwyczajnego nie dzieje się w domu One Direction. To
zwykłe chłopaki, którymi zawładnęły media i tyle. Oni coś osiągnęli, mają
talent i ktoś to umie wykorzystać. Na takich ludziach trzepie się grubą kasę i
wydaje mi się, że chłopcy są tego świadomi, jednak kochają to co robią. Kochają
śpiewać, śpiew to praktycznie całe ich życie, ich pasja. Gdyby nie ich talent
dzisiaj nadal siedzieliby w swoich rodzinnych domach i pomagali mamie. Louis
opiekowałby się siostrami, Niall pałaszowałby wszystko co tylko jego mama
ugotuje, Zayn spędzałby czas z rodziną, Liam wspierałby mamę, a Harry pomagał w
piekarni. Zajmowaliby się na co dzień tym, czym zajmowali się kiedyś, byłoby to
na porządku ich życia codziennego. I, że jeden występ w programie mógł tyle
zmienić. Melanie zaczęła być rozpoznawalna dzięki nim, a w zasadzie dzięki
Harremu. Nie wiem, czy jest z tego zbyt zadowolona, ale Justin na pewno nie.
Zawsze chronił nas przed mediami, ale to było oczywiste, że prędzej, czy
później ktoś nas zauważy, a w szczególności dziewczynę z niebieskimi włosami. I
tak to bywa. Obok siedzą gołąbki, Niall i Liam poszli spać, Zayn pojechał do
kolegi, a Louis się wkurza. Kolejny normalny dzień.
No to znowu bez opóźnienia ;D Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Znowu usilnie błagam o komentarze i obserwatorów, bo w takim wypadku blog nie ma dalszej bytności. Pozdrawiam :)
W końcu Hazza zabrał ją na randkę ale nawet nie wiesz jak szkoda mi jest Lou... Czekam na nn:*
OdpowiedzUsuńOj czekaj czekaj :D już dzisiaj go skończe, bo mam wenę. Jakby pojawił się jakiś obserwator i więcej komentarzy to bym może i dzisiaj wstawiła.
Usuń