#LA, rok później
Wnosiłam z Justinem ostatnie pudła do naszego mieszkania.
Mamuśka pozwoliła mi się tutaj przeprowadzić pod pewnym warunkiem. Miałam pójść
na studia. Za tydzień miała przyjechać do nas w odwiedziny Alex, która została
w naszym kochanym miasteczku. Brat poczochrał mnie po mojej krótkiej czerwonej
czuprynie, zmieniłam kolor na wakacje. Właśnie.. To rok temu zdarzyły mi się
zarazem najpiękniejsze, ale i najgorsze wakacje w moim życiu. Do dziś nie mogę
sobie wybaczyć, że odsunęłam od siebie miłość. Po raz kolejny wsiadłam do windy
i zjechałam po kolejną część kartonów, coś czuję, że ta przeprowadzka zajmie
nam dłuższą chwilę.
- Będę miał dla ciebie niespodziankę. – Szepnął mi na
ucho Justin.
- Ale mam nadzieję, że nie dzisiaj wieczorem, bo umówiłam
się z Tommym.
- Znowu on Mel? Myślałem, że z nim skończyłaś.
- Utrzymujemy kontakt od końca poprzednich wakacji.
Ucieszył się gdy dowiedział się, że przeprowadzam się do Los Angeles.
Umówiliśmy się.
- On ci złamał serce!
- Ty też złamałeś serce Sel i jakoś ci wybaczyła! – Ups..
Czuły punkt Jusa..
- Wiesz co? Chyba popełniłem błąd zabierając ciebie
tutaj. Skoro masz cały czas mi to wypominać.. Dziękuję bardzo za taką siostrę.
– Winda się zatrzymała i mój brat z niej wysiadł.
- Przepraszam Justin no!
- I nie ma mowy, dzisiaj wieczorem masz być w domu.
- Ale Justin! Mam te 20 lat mam prawo sama o sobie
decydować!
- Jak rok temu sama o sobie decydowałaś to wyszła z tego
niezła maniana. – Teraz to on mi pojechał. Posłałam mu wrogie spojrzenie i
ruszyłam po kartony.
#Londyn, dzień wcześniej, perspektywa Louisa
- Debile ogarnąć! – Wydarłem się i rzuciłem się na
kanapę. – Niall odłóż ten wazon i nie pij z niego wody! Jak wyglądasz!?
- Louis, co ja powiem Perrie? Oni nie ogarną.. – Jęczał
mi do ucha przerażony Malik.
- Zayn, posłuchaj. Powiemy jej na wejściu, że oni są tymi
nienormalnymi z zespołu. Zamkniemy ich w łazience na górze, a ja z Liamem
wszystko ogarniemy.
- Właśnie.. Gdzie jest Liam?!
- Pojechał do restauracji po jakieś żarcie, bo Niall
wszystko zżarł.
- O matko..
- Zayn rozumiem, że to twoja pierwsza dziewczyna, ale nie
stresuj się aż tak bardzo, to tylko randka.
- Łatwo ci mówić, ciebie ubóstwiają laski, słuchają się.
Taka Melanie od razu pojechała z tobą do Doncaster.. A to jest moje pierwsza
dziewczyna!
- Kochany, z Melanie to była inna historia. Była załamana
to się posłuchała. Zauważ, że nie mam dziewczyny, fanki podejrzewają, że jestem
gejem, a Harry dostarcza im tylko dowodów.
- Boże, a jak Perrie odkryje, że miałem faceta? Co ja jej
powiem?
- Nie przyznasz się do tego stary, oszczędzisz jej
szczegółów.
- Ale ja nie wiem jak zachowywać się w stosunku do
kobiet! – Jęczał dalej mulat.
- Właśnie po to zaprosiłeś ją do domu, nauczysz się.
- Louis, jesteś zajebistym przyjacielem.
Chłopak przytulił się do mnie mocno, wręcz zawiesił na
szyi i zaczął mnie dusić. Nie wyglądało to normalnie, bo ja objąłem go w talii
i zacząłem ściskać na pocieszenie. Huśtaliśmy się i huśtaliśmy, a Malik wcale nie
chciał mnie puścić. Zaczął nawet nucić jakąś piosenkę i podśpiewywać pod nosem.
Staliśmy tak centralnie naprzeciwko drzwi wejściowych. Nagle uchyliły się one i
Liam do domu wprowadził cudną dziewczynę. Była ona dość niska i miała blond
włosy. Oczy miała mocno podkreślone eyelinerem i tuszem do rzęs, szeroko się
uśmiechała. Gdy nas zobaczyła zrobiła niewiedzącą minę, a Liam przybił sobie facepalma.
Odskoczyłem od Zayna i obróciłem go przodem do dziewczyny. Zauważyłem, że
spalił buraka i zaczął gapić się w podłogę. Dałem mu kopniaka żeby popchnąć go
do przodu, jednak nie uzyskałem wymarzonego efektu. Runął on plackiem na ziemię
prosto przed buty pani Edwards. Wybuchłem głośnym śmiechem jak i reszta ludzi
na korytarzu włącznie z uroczą blondyneczką. Uklęknęła ona przed Zaynem i
pomogła mu wstać. Wtuliła się w jego tors i złożyła delikatny pocałunek na jego
policzku.
- Pezz chciałbym żebyś poznała resztę One Direction. –
Objął ją w talii i podprowadził do mnie. – To jest Louis, Liama chyba już
znasz. – Dziewczyna pokiwała głową żeby potwierdzić słowa chłopaka i podała mi
malutką dłoń. – Harry! Nialler! – Krzyknął i pojawili się ci idioci.
Przedstawił obydwu dziewczynie i zabrał ją do jadalni na kolację.
Ja w tym czasie pobiegłem do swojego pokoju, żeby jak codziennie
posiedzieć przed komputerem. Hasło do mojego laptopa znałem tylko ja więc nikt
nie miał pojęcia co na nim miałem. Pojawiła się moja piękna tapeta, a na niej
Melanie i Ja u moich rodziców na kanapie. Chyba Lottie zrobiła nam to zdjęcie i
wysłała mi któregoś dnia na maila. Włączyłem pierwszy lepszy potral plotkarski.
Melanie była ostatnio na jakiejś gali z Justinem. Wyglądała na szczęśliwą, w
porównaniu do mnie. Ją jakoś obeszła cała ta sprawa z nami, bo nas przecież nie
ma. Otrząsnąłem się z tej myśli, przecież nas nigdy nic nie łączyło. Co ja
sobie w ogóle wyobrażałem? Rzuciłem zwiniętymi skarpetkami do walizki i się
uśmiechnąłem, dlaczego? Sam nie wiem. Nie jestem już takim pogodnym Louisem, a
wszystko przez nią. Stałem się drugim Daddy Directioner. Chłopaki jutro jechali
do LA, ja miałem ambitny plan spędzenia całych wakacji z rodziną. Także ja z
chłopakami nigdzie nie jadę.
#LA, następny dzień, wieczorem, po przeprowadzce.
- Wychodzę Justin! – Krzyknęłam i już naciskałam klamkę.
- Nie Mel. Nie możesz. – Brat złapał mnie za nadgarstek.
- Niby dlaczego? – Zapytałam go bezczelnie.
- Zawsze musisz psuć sobie niespodzianki. – Warknął. –
Chłopaki dzisiaj przyjadą, będą tu za jakieś pół godziny.
- Że jacy chłopacy?
- Że One Direction. – Prawdopodobnie w tym momencie
miałam oczy jak pięciozłotówki. – Ale bez Louisa. – Na szczęście.
- To muszę zostać? – Brat pokiwał twierdząco głową. – No
dobra.
- Sel będzie za piętnaście minut. – Doinformował mnie
jeszcze.
- Co my zjazd rodzinny organizujemy? – Zaśmiałam się. – A
tak w ogóle to na ile przyjeżdżają?
- Na całe wakacje, w międzyczasie mają tutaj kilka
koncertów.
- Ale co będą grali bez Louisa? – Jego imię ledwo
przeszło mi przez gardło.
- Nie no, on będzie przyjeżdżał na koncerty, mają ich tu
chyba ledwo trzy. Chce spędzić wakacje z rodziną. – Ta, już to widzę. Unika
mnie, zwyczajnie mnie unika! Nie żebym czuła się zraniona, czy coś, ale.. – Mel
tylko błagam, nie drzyj kotów ze Stylesem, wybacz mu, czy coś. Chcę mieć spokój
w domu.
- Postaram się braciszku.
Uśmiechnęłam się szeroko, zdjęłam buty i odwołałam
spotkanie z Tommym. Wbiegłam po schodach do swojego pokoju i walnęłam się na
łóżko. Zaraz miały przyjechać te wariaty, ale bez tego wariata. Z jednej strony
cieszyłam się z tego, a z jednej nie. Jakiś czas później usłyszałam, że
przyszła Sel, krzyknęłam do niej tylko „cześć” i dalej leżałam rozmarzona. Ehh,
zapowiadają się miłe wakacje.
#Justin
Melanie spała skulona na swoim łóżku, nie miałem serca
jej budzić, tak samo i Sel. Z moją dziewczyną czekaliśmy na chłopaków, którzy
mieli zjawić się lada moment. Wyjrzałem przez okno i podziwiałem ocean, który
znajdował się centralnie przed naszym wieżowcem. Usłyszałem pukanie do drzwi,
Sel momentalnie do nich doskoczyła i zaczęła się ściskać z czterema, zaraz z
pięcioma chłopakami. Coś mi to nie gra, Louisa miało nie być. Miał dość
niezadowoloną minę, jak dziecko, któremu zabrano zabawkę. Podszedłem do nich i
się przywitałem.
- Miała być was czwórka, co cię Lou skłoniło do zmiany
decyzji? – Zapytałem i przytuliłem do siebie Sel.
- Simon załatwił nam tu więcej koncertów, nie trzy, ale
trzynaście. To byłby już problem tak latać. – Odpowiedział mi chłopak ze
skwaszoną miną.
- Gdzie Melanie? – Zapytał blondyn.
- Śpi, zasnęła jakieś dziesięć minut temu. Spokojnie
dołączy do nas później. To co organizujemy dzisiaj popijawę? – Zatarłem dłonie
w nadziei.
- Chyba cię Justin pogięło? Nie dam wam się tu upić! –
Sprzeciwiła się Selena.
- No to ty misiu będziesz się oszczędzać, a poza tym będziemy
grzeczni. – Uśmiechnąłem się uroczo do mojej dziewczyny. Westchnęła tylko
głośno, a cała reszta się zaśmiała. – Musicie być głodni, chodźcie do kuchni. I
wybaczcie mi małe nieogarnięcie tutaj, ale dopiero co się przeprowadziliśmy i
lekko jeszcze nie ogarniamy, nie rozpakowaliśmy się do końca.
Ruszyliśmy do kuchni, dałem chłopakom kanapki, no bo co
ja więcej im zrobię w pięć minut. Gdyby Melanie nie spała toby coś ogarnęła. Zauważyłem,
że niektórzy z chłopaków zmienili się od zeszłego roku. Zayn siedział wiecznie
uśmiechnięty, ciągle wszystkich zabawiał, Harry był taki jak kiedyś, uroczy i
zabawny, Niall jak to Niall pożerał wszystko co mu w ręce wpadło i Liam i
Louis. Zatrzymam się na chwilę przy tym ostatnim. Posłał nam czasami blady
uśmiech, ale tak to siedział i się nie odzywał, a to było dość dziwne jak na
niego. Strasznie upodobnił się do Liama, który się wyluzował. Usłyszałem, że
któreś z drzwi na górze się uchylają, a później tylko kroki na schodach. Chwilę
później w kuchni pojawiła się czerwona czupryna Melanie. Dziewczyna przecierała
zmęczone oczy. Gdy zobaczyła chłopaków jej oczy zamieniły się w pięciozłotówki.
Wybiegła w pośpiechu z pomieszczenia, nikt poza mną chyba jej nie zauważył.
Wróciła po jakichś dziesięciu minutach z szerokim uśmiechem na twarzy i pełnym
makijażem, przebrana. Nie ogarniam czasami mojej siostry.
- Hej chłopcy! – Krzyknęła na wejściu ze sztucznym
uśmiechem. Louis gapił się na nią jak idiota, a ona posłała mu tylko krótkie
spojrzenie, po którym od razu lekko posmutniała.
- Hej Mel! – Odezwał się chór zgranych głosów.
- To co dzisiaj robimy? – Zapytała się przytulając Sel od
tyłu. Ej! Ona jest moja.
- Justin urządza nam wielkie chlanie! – Krzyknął Harry i
przybił piątkę z Niallem. Ahha, spoko.
- To rewelacyjnie. Wiecie miałam na dzisiaj plany, ale
jak Justin mi powiedział, że dzisiaj przyjeżdżacie to tak nie mogłam się
doczekać, że zostałam w domu. – Ostatnie słowa praktycznie wysyczała w stronę
Harrego. Louis z troską patrzał na przyjaciela jakby chciał mu powiedzieć:
„Stary masz przechlapane.” Mel uśmiechnęła się tylko arogancko pod nosem.
Standardowa siostra.
- Mel mieliśmy umowę. – Powiedziałem do niej i wskazałem
wzrokiem na Hazze.
- Wybacz braciszku, ale nie mogłam się powstrzymać. –
Zachichotała jak to nie ona.. Coś dziwnego się z nią dzisiaj dzieje, doprawdy.
#Melanie
Stałam w tej kuchni i mogłam bezczelnie gapić się na jego.. włosy. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, choć nasze spojrzenie parokrotnie się skrzyżowało. O całej historii wiedziała tylko Sel, która jakby dotykiem chciała mnie pocieszyć. Poszłam do salonu i walnęłam się na kanapę. Popijałam ze swojego kubka gorącą herbatę, którą chwilę temu sobie zrobiłam. Założyłam nogi na nasz szklany stół, który jak obstawiam nie przeżyje naszej pierwszej imprezy. Upiłam kolejny łyk herbaty i głośno westchnęłam. Miejsce obok mnie ktoś zajął. Odwróciłam niby od niechcenia głowę w stronę owego osobnika. Ujrzałam jego niesamowite zielone oczy i loczki w nieogarze, uśmiechnęłam się nawet pod nosem. Harry.
Stałam w tej kuchni i mogłam bezczelnie gapić się na jego.. włosy. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, choć nasze spojrzenie parokrotnie się skrzyżowało. O całej historii wiedziała tylko Sel, która jakby dotykiem chciała mnie pocieszyć. Poszłam do salonu i walnęłam się na kanapę. Popijałam ze swojego kubka gorącą herbatę, którą chwilę temu sobie zrobiłam. Założyłam nogi na nasz szklany stół, który jak obstawiam nie przeżyje naszej pierwszej imprezy. Upiłam kolejny łyk herbaty i głośno westchnęłam. Miejsce obok mnie ktoś zajął. Odwróciłam niby od niechcenia głowę w stronę owego osobnika. Ujrzałam jego niesamowite zielone oczy i loczki w nieogarze, uśmiechnęłam się nawet pod nosem. Harry.
- Możemy pogadać? – Zapytał lekko ochrypłym głosem.
- Już rozmawiamy. – Byłam za miła. – A przynajmniej
możemy zacząć.
- Przepraszam Mel, widzę, ze jesteś dla mnie miła na
siłę, ale..
- Spokojnie Harry, to jest przeszłość i tego się nie
odkopuje. Wybaczyłam ci już, a przynajmniej tak mi się wydaje. Owszem Justin
prosił mnie żebym była dla ciebie miła, ale nie zmuszam się do tego. Wybuchłam
tak dzisiaj, bo byłam umówiona na randkę i nie poszłam przez wasz przyjazd..
- Nie musiałaś czekać. Dalibyśmy radę bez ciebie kochana.
– Powiedział i mnie do siebie przytulił. – Tak bardzo tęskniliśmy.
- Kto tęsknił ten tęsknił. – Westchnęłam cicho, wydaje mi
się, ze nie usłyszał.
- On też. – A jednak słyszał. – Opowiedział mi o
wszystkim. Nie chcę cię
obwiniać, ale..
-
Harry wiem, że wina leży po mojej stronie, nie musisz mnie tłumaczyć. –
Odsunęłam się od chlopaka i spojrzałam mu w oczy. – To ja spieprzyłam, bo ja go
odtrąciłam. Bałam się, że będzie jak z tobą, nie chciałam wtedy rozgłosu, nie
aż takiego. Jakbym to wytłumaczyła? Byłam ze Stylesem, ale Tomlinson mnie mu
odbił? Prawie rozwalilam zespół?
-
Nie rozwaliłaś. Każdy ma prawo do popełniania błedów, nawet ty. Jesteś
niesamowita dziewczyną, nie przejmuj się Lou, kiedyś mu przejdzie, a wtedy
normalnie porozmawiacie. Powinniście chociaż spróbowac przed Justinem skoro
zarówno on jak i pewnie ty sądzicie przed ludźmi, że między wami nidgy nic nie
zaszło.
-
Masz rację, ide z nim pog… - Już wstawałam z sofy gdy do salony weszła cała
reszta w tym Justin z flaszkami.
-
Zaczynamy impreze! – Krzyknął i podniosł trunki do góry.
Opadłam
z powrotem na sofę i głośno westchnęłam. Wyjęliśmy z któregoś z
nierozpakowanych kartonów karty i zaczelismy grać. Zaczęło się niewinnie od
pokera bez płacenia, bez niczego. Po rozwaleniu pierwszej flaszki Harry wpadł
na pomysł rozbieranego. Nie wszystkim ten pomysł się zbytnio spodobał wiec
ustalilismy, że nie sciągamy bielizny. Najbardziej komfortowe było to chyba dla
mnie i Sel, bo byłyśmy jedynymi dziewczynami w towarzystwie. Po dwóch godzinach
odłożylismy jednak karty, bo zaczęły nam się rozmazywać. Poza tym nie mieliśmy
się już z czego rozbierać nie licząc Hazzy, któremu zostały skarpetki. Wtedy
Zayn zaproponował grę w butelkę. Prawda czy wyzwanie. No i on pierwszy kręcił.
Wylosował Harrego.
-
Hazzy, kochałeś Melanie? – Zaczął z grubej rury, niema co.
-
Jak siostrę, przyjaciołkę. Przepraszam Melanie, ale dalej cię tak kocham. –
Zrobiłam tylko głośne „Aww” i przytuliłam Loczka. Kręcił, trafił na Louisa. –
Największa słabość Tommo?
-
Jej oczy. – Spojrzał głęboko w moje oczy, a ja tylko próbowałam się nie
zakrztusić trunkiem, którego właśnie nabrałam do ust. Doskonale wiedziałam, ze
chodzi o moje oczy. Zakrecił butelką, ja.. – Największa słabość Melanie? –
Głośno przełknęłam ślinę.
-
Jego dotyk. – Praktycznie wyszeptałam, chyba każdy jednak to słyszał, ba
zaczeli klaskać. Zaczełam się śmiać żeby rozluźnić atmosferę.
-
Tommiego kochana? – Zapytał Hazzy, który chyba chciał ratowac zarówno moją jak
i dupę Louisa. Zauwazyłam to, bo posłał mu spojrzenie które wyrażało więcej niż
tysiąc słów. – To co, bo takie pytania będą nudne. Wyzwania? – Zapytał chłopak
na co wszyscy się zgodziliśmy.
Liam
własnie wychodził w samych bokserkach żeby przejechać się winda na sam dół i z
powrotem. Mieszkaliśmy na jednym z ostatnich pięter. Miał pecha, bo spotkał
rodzinę z trójką dzieci, wrócił z podbitym okiem. Makijarzystki wszystko
ukryją. Zaczynało mi się robić zimno, założylam na ramiona jakąś niebieską
koszulę, która leżała obok mnie. Graliśmy i graliśmy, aż ktoś postanowił się na
mmnie zemścić za moje chamskie zadania. „Pocałuj Louisa.” Te dwa słowa padły z
ust Zayna. Posłałam mu nieawistne spojrzenie i spojrzałam na Louisa, który
wyglądał na mega zdziwionego. Wydaje mi się, że oboje nie wiedzieliśmy co
zrobić. W końcu on jakby chciał już to mieć za sobą przysunął się do mnie i
obrócił twarz w moją stronę. Bałam się lekko.
-
To tylko gra Mel. – Szepnął tak, że tylko ja to słyszałam. Zbliżyłam szybko
swoją twarz do jego twarzy i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek. Jedną ze
swoich dłoni dotknął mojego policzka i wpił się w moje usta, pogłebił
pocałunek, odpłynęłam. Wyczuł to chyba, bo przerwał tą piękną chwilę i walnął
mnie w ramie.
-
No i to było coś! – Krzyknął Zayn i zaczął się śmiać.
Zapięłam
koszulę, którą miałam na sobie, chwyciłam paczkę papierosów z szuflady. Wyszłam
na balkon, wieczór, a raczej już noc była ciepła. Zaciągnęłam się dymem z papierosa
i rozkoszowałam się chwilą. Nikotyna zaczęła rozpływać się powoli po moim ciele
dając ukojenie. Robiłam to odkąd wyjechałam z Londynu, musiałam jakoś
odreagować to co zrobiłam.
-
Od jak dawna to robisz? – Zapytał ten głos zabierając mi z dłoni papierosa i
zaciągając się.
-
Od końca poprzednich wakacji. – Odpowiedziałam cicho, bałam się tego co zaraz
zacznie gadać.
-
Ten pocałunek nic nie znaczył Mel, nie martw się. A tak poza tym to pięknie
wyglądasz w mojej koszuli. – Lou uśmiechnął się do mnie i ponownie się
zaciągnął. Stał koło mnie w samych bokserkach paląc ze mną papierosy,
genialnie. Wyjęłam kolejnego i go podpaliłam.
-
A ty od jak dawna palisz? – Zapytałam się go i spojrzałam mu w oczy
wypuszczając dym z płuc.
-
Od końca poprzednich wakacji. – Powtorzył moje słowa i zadziornie się
uśmiechnął.
-
Ty się nigdy nie zmieniłeś! – Krzyknęłam i weszłam do salonu gdzie siedział już
tylko Harry z trzema flaszkami..
-
Czekam na was! Wszyscy poszli spać, a my tu jeszcze mamy tyle do rozpracowania!
Masz zajebisty talent do pisania :) Życzę weny i czytam :)
OdpowiedzUsuńPS Nie znalazłam miejsca na spam, więc pisze tu.
Zapraszam na nowego bloga. Opowiada o One Direction, ich trasie koncertowej i młodej stylistce, która powoli zaprzyjaźnia się z ekipą 1D. Co wydarzy się podczas trasy? Czy każdy okaże się być tym za kogo się podaje? Czy miejsca, które odwiedzą sprawią, że staną się inni? A może coś się skomplikuje? Zapraszam: http://lifein-differentstyle.blogspot.com/
Zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=bDPtlfTXS9Q
Komentarze i obserwatorzy mile widziani :)